Klubowy folklor

Kilka tygodni temu, dokładnie 11 stycznia 2015 roku, został opublikowany tekst pod tytułem "Nieudolne zarządzanie Klubem na przykładzie Korony Kielce". Kto nie miał okazji, powinien zapoznać się ze wspomnianym artykułem, bowiem ukazuje on klasyczny brak profesjonalizmu w zarządzaniu polskimi klubami. Na końcu zadeklarowałem, że marka TrainerPRO zaoferuje pomoc w budowaniu silnej Korony. W rozwinięciu przedstawiam reakcję kieleckich działaczy.

Precyzyjny plan profesjonalizacji Klubu został przesłany do dwóch osób - prezesa, Pana Marka Paprockiego (13.01), oraz do dyrektor Klubu, Pani Eweliny Michny-Kulpy (21.01). Niestety, do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi na żadną z wiadomości. Włodarze kieleckiej Korony nie znaleźli w swoich napiętych terminarzach nawet kilkunastu sekund, by zredagować informacje zwrotną. Kilkunastu sekund, bo mniej więcej tyle trwa sformułowanie treści:

Szanowni Państwo,

dziękujemy za przesłanie oferty, jednak nie jesteśmy zainteresowani.

Brak jakiejkolwiek wiadomości to już nawet nie kwestia braku profesjonalizmu, a zwykłego deficytu kultury komunikacji. Pomijając ów fakt, szkoda, że decydenci kieleckiego Klubu nie zechcieli nawet wysłuchać konceptu planu naprawczego. To do niczego nie zobowiązuje, ani nawet nie kosztuje choćby złotówki.

Korona Kielce to jednak - zgodnie z moimi słowami, zawartymi we wspomnianym we wstępie artykule - wcale nie odosobniony przykład żenującego podejścia do zagadnienia. Jeden z pierwszoligowych Klubów nie pozwolił nawet na przesłanie oferty, twierdząc, że żadna profesjonalizacja w działaniach klubu nie jest potrzebna. Śmiech przez łzy, a jednocześnie współczucie, bowiem ów podmiot sportowy nigdy nie wydostanie się z marazmu i chaosu. Dopóki nie zmienią się ludzie nim zarządzający.

Moi współpracownicy, odpowiedzialni za kontakty z Klubami, doświadczają wielu komicznych, jednak w gruncie rzeczy niezwykle smutnych historii. Świadczących dobitnie nie tylko o świadomości szerokiej gamy działaczy, ale i katastrofalnym stanie polskich Klubów. Brak czasu na dłuższą rozmowę zdarza się notorycznie, przerywanie opowieści o założeniach marki TrainerPRO względem klubów powtórzył się niejednokrotnie, a do tego dochodzi jeszcze sporadyczne rozłączanie się bez pożegnania. Niech tę paletę folkloru dopełni jeszcze propozycja, złożona agencji analityczno-doradczej przez doświadczonego i szanowanego powszechnie działacza. Wizja profesjonalizacji według tego jegomościa wyglądała w sposób następujący - W zamian za pozyskanie pięćdziesięciu tysięcy złotych, połowa sumy zostanie przelana na konto TrainerPRO. Skandaliczne i oburzające!

Podejście części oficjeli mnie nie przeraża, a jedynie irytuje. Marka TrainerPRO działa długofalowo, więc będziemy rozmawiać z Klubami wielokrotnie, starając się zmienić mentalność włodarzy. Warto również nadmienić, że natrafiamy na sporą grupę zarządzających, którzy ochoczo zapoznają się z programem agencji, chcąc zmieniać prowadzony podmiot sportowy. Na lepsze. I chwała im za to.

Marcin Gabor